Niesiona falą wczorajszych wiatrów pomyślnych postanowiłam spełnić odkładaną już długo prośbę J o wisior 'hojetowy' czyt. fioletowy. Zasiadłam więc do ołówka i papieru, kilka kresek, z założenia skromny, nieskomplikowany, mało ozdobny - znaczy dla dziecka tak? No i? Zobaczcie sami jak rozbujał mi się ten sutasz, a nawet przewrócił do góry nogami!
Tak to właśnie jest z tymi sznurkami, bardzo łatwo uszyć z nich ... nazwijmy to po imieniu - po prostu kicz. Znaczy J wciąż nie ma hojetowego wisiora a owo coś, nocne dzieło idzie do szuflady :(